Przeczytać Afrykę: Burundi. O książce „Weep Not, Refugee” Marie-Thérèse Toyi
Kraj naznaczony konfliktem
Burundi to niewielkie śródlądowe państwo w środkowo-wschodniej Afryce, graniczące z Rwandą, Tanzanią oraz Demokratyczną Republiką Konga. To jeden z najgęściej zaludnionych krajów Afryki, którego populacja składa się w około 83 % z ludności Hutu, 16 % Tutsi i 1 % Twa. Tak samo jak sąsiednia Rwanda, kraj został tragicznie naznaczony długotrwałym, krwawym konfliktem wewnętrznym między Tutsi a Hutu. To właśnie w Burundi w roku 1972 doszło do pierwszego odnotowanego przypadku ludobójstwa w historii postkolonialnej Afryki, które było odpowiedzią na nieudane powstanie Hutu. Konflikt przerodził się w wojnę domową, która pustoszyła Burundi w latach 1993 – 2005: szacuje się, że w wyniku obustronnych pogromów zginęło tam około 100 tysięcy ludzi.
Chłopiec z obozu dla uchodźców
Pochodząca z Burundi pisarka Marie-Thérèse Toyi w centrum swojej powieści Weep Not, Refugee umieszcza chłopaka z plemienia Tutsi, którego kolejne tragiczne doświadczenia odsłaniają koszmar wojny domowej w Burundi.
Wache Wacheke Watachoka przychodzi na świat w obozie dla uchodźców z Burundi. Jego matka, nastoletnia Kigame, została zgwałcona i uciekła do obozu po wybuchu konfliktu zbrojnego między Hutu a Tutsi. Mały Wache wychowuje się w obozie w Wirodi, w ekstremalnej biedzie. Kigame będzie chwytać się prostytucji i żebrania, żeby wykarmić swoje jedyne dziecko. Codzienna walka o przetrwanie to chleb powszedni w obozie – i wychowanie w takich warunkach da chłopcu niesamowitą siłę woli, determinację i chęć przetrwania. To jedno Wache opanował do perfekcji: wie, jak przeżyć.
Jednak świat wokół zdaje się zdeterminowany, by go zniszczyć. Kolejne porażki, nieudane próby zbudowania sobie choćby namiastki szczęśliwego życia, ostatecznie doprowadzą go do szaleństwa.
Ciemne strony życia uchodźców
Weep Not Refugee to mocna, przejmująca i smutna historia, która odsłania przed nami najciemniejsze strony życia uchodźców. Młody Wache w dość obrazowy sposób mówi o tym, że Burundi zwymiotowało uchodźców prosto na łono sąsiadujących krajów, pozostawiając ich w wydzielinie własnych trzewi. I jako ludzkie odpady uchodźcy dobrze wiedzą, że nie da się ich szanować ani kochać. Są całkowicie zdani na łaskę, kraju, który przyjął ich na swój teren – zawsze ostatni w kolejce do edukacji, zatrudnienia, mieszkań nawet. Zawsze oceniani przez pryzmat uprzedzeń i stereotypów. Zawsze zmuszeni przyjmować jałmużnę i pozbawieni wpływu na własny los.
„Gdzie jest ten głos, który nazywał mnie architektem mojej własnej przyszłości?” – kończy swoją opowieść Wache – „Och, głosie, krzycz dalej. Wołaj jeszcze głośniej. Wielu uchodźców wciąż tonie w głębokich rzekach zapomnienia”.
Weep Not, Refugee to ważna książka, ważna opowieść i ważna perspektywa. Uchodźca jako inny, wykluczony, skazany na życie gorszej kategorii. Choć ta konkretna narracja dotyczy Afryki, to na pewno można odczytać ją o wiele szerzej. Wcale nie trzeba szukać daleko – przecież kryzys uchodźczy mamy i na naszym własnym, europejskim podwórku.
Marie-Thérèse Toyi Weep Not, Refugee
Kindle Edition 2012