przeczytać Afrykę

Przeczytać Afrykę: Gwinea Równikowa. Juan Tomás Ávila Laurel i powieść „By Night the Mountain Burns”

Gwinea Równikowa: ropa i rozwój

Pomimo swojej nazwy Gwinea Równikowa wcale nie leży na równiku. Leży o kilka stopni na północ od równika, nad Zatoką Gwinejską, między Kamerunem a Gabonem. Jest to jedno z najmniejszych państw kontynentu i do tego jedyne, w którym językiem urzędowym jest hiszpański. Terytorialnie Gwinea Równikowa jest podzielona na dwie części: kontynentalną oraz wyspiarską. Ta druga dzieli wody z Wyspami Świętego Tomasza i Książęcą.

zdjęcie autora: en.wikipedia.org

Tradycyjnie gospodarka Gwinei Równikowej opierała się głównie o rybołówstwo i leśnictwo. Wszystko zmieniło się w roku 1995, kiedy w pobliżu wybrzeża kraju odkryto złoża ropy naftowej. Nagle Gwinea Równikowa stała się jednym z czołowych afrykańskich eksporterów tego surowca, który obecnie przynosi większą część dochodu narodowego. Gwinea Równikowa cieszy się więc teraz okresem wzmożonego rozwoju i ogólnej prosperity.

Pisarz nielubiany przez reżim

Juan Tomás Ávila Laurel to jeden z najważniejszych współczesnych pisarzy Gwinei Równikowej, który we własnym kraju nieraz doświadczył prześladowań ze stron władz. Powodem są poruszane przez niego tematy: otwarcie mówi o nieprzestrzeganiu praw człowieka w kraju i angażuje się w protesty i akcje społeczne organizowane w obronie demokracji i równości. W 2011, po kilkudniowym strajku głodowym skierowanym przeciwko władzom, pisarz zdecydował się wyemigrować z kraju i osiadł w Hiszpanii.

Opowieść o życiu na wyspie

By Night the Mountain Burns to dość osobliwa książka. Trochę powieść z elementami autobiograficznymi, a trochę gawęda; głównie realistyczna, ale momentami oniryczna i fantastyczna.

Rzecz dzieje się na niewielkiej wyspie Annabón, na Oceanie Atlantyckim. Narrator opowiada nam o swoim dzieciństwie spędzonym w tym mało znanym zakątku świata. Wychowany w wielkim domu pełnym ludzi, w dość nietypowej (przynajmniej z europejskiej perspektywy) rodzinie składającej się z tajemniczego dziadka, kilku matek, kilkanaściorga dzieci i żadnych ojców, chłopak patrzy wstecz na swoje młode lata. Wspomina wydarzenia codzienne i przyziemne, po czym przechodzi do tych szczególnych i dziwnych, a w końcu – koszmarnych i tragicznych. Odsłania przed nami ciemny rozdział historii wyspy – opowiada o tragicznym pożarze, który strawił część lasów oraz o epidemii cholery, która pochłonęła setki ofiar. To wszystko przeplata relacjami o lokalnych zwyczajach, wierzeniach i przesądach, co tworzy mieszankę dość niezwykłą, bo jednocześnie dramatyczną i komiczną. A przez to, że oglądamy wydarzenia z perspektywy dziecka, historia nabiera też trochę niezwykłego wymiaru. Narrator sam podkreśla, że niektórych rzeczy dobrze nie pamięta, albo nie jest pewien, co się właściwie wydarzyło – i zostajemy w tej niewiedzy i niepewności razem z nim.

Język i rytm

Narracja swoją konstrukcją bardzo wyraźnie czerpie z tradycji ustnego przekazywania opowieści. Przypomina swobodną gawędę, w której jeden temat luźno wypływa z drugiego, pojawiają się dygresje, skojarzenia i luźne przeskoki w czasie i przestrzeni.

A wszystko to opowiedziane językiem śpiewnym, lirycznym, zachowującym swój własny, wewnętrzny rytm. Powtórzenia i powracające frazy zdają się odzwierciedlać powtarzalność życia na wyspie, jego własny rytm i cykl.

By Night the Mountain Burns to naprawdę frapująca, fascynująca i zaskakująca lektura. Nawet jeśli fabularnie nie porywa, to językiem i rytmem wciąga od pierwszych stron. Naprawdę warto.

Juan Tomás Ávila Laurel By Night the Mountain Burns

Tłumaczenie na angielski: Jethro Soutar

Wydawnictwo And Other Stories 2014

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *