Przeczytać Afrykę: Niger. O książce „Aydia” Hélène Kaziende
Kiedy wklepałam w Google hasło „literatura nigerska”, wyszukiwarka uznała, że prawdopodobnie się przejęzyczyłam i miałam na myśli „literaturę nigeryjską”. Otóż nie, Wujku Guglu, wcale się nie przejęzyczyłam, chodziło mi o nigerską, od Nigru, tego kraju na Saharze, na północ od Nigerii, w kształcie nogi kurczaka. Research okazał się bardzo frustrujący, bo choć pewna ilość pisarzy w tym frankofońskim kraju żyje i tworzy, to już z tłumaczeniami ich książek na angielski jest dużo gorzej. W końcu zdecydowałam się więc przeczytać nigerską książkę po francusku i żeby nie zajęło mi to pozostałej części roku (albo pozostałej części życia) – wybrałam najcieńszą. Don’t judge me.
Powieść nosi tytuł Aydia, a jej autorką jest Hélène Kaziende – pisarka, dziennikarka i nauczycielka urodzona w 1967 roku w Niamey (stolica Nigru), obecnie mieszkająca w Togo.
Aydia to pierwsza powieść Nigerki, wydana w 2006 roku. Jest to historia kobiety imieniem Aydia, urodzonej w niewielkiej nigerskiej wiosce i od najwcześniejszego dzieciństwa skazanej na niepowodzenia i igraszki losu. Wychowana przez babkę, wcześnie osierocona Aydia rezygnuje ze szkoły i podejmuje pracę, by wkrótce przekonać się, że dorosłe życie pełne jest pułapek i trudności. Skrzywdzona i upokorzona bohaterka wpada z jednych kłopotów w kolejne… i w jeszcze jedne… i w jeszcze jedne. Można odnieść wrażenie, że Aydię spotykają chyba wszystkie nieszczęścia, które mogą dotknąć kobietę w tej konkretnej części świata i w tych czasach; że jest swego rodzaju ucieleśnieniem kobiecych niepowodzeń bardziej niż pełnowymiarową postacią.
Druga z bohaterek powieści, Fati – szkolna koleżanka Aydii – pozornie idzie przez życie inną drogą. Ucieka z domu, kiedy rodzice chcą ją wydać za dużo starszego mężczyznę, a potem – przy pomocy innych dużo starszych mężczyzn – buduje sobie wygodne i przyjemne życie. Trochę trudno zrozumieć, po co właściwie Fati uciekała z domu, skoro i tak nie zamierzała zrobić z życiu niczego ciekawszego, poza zdobywaniem kolejnych mężczyzn, który zapewnią jej kolejne luksusy. Tak czy inaczej, w pewnym momencie ta ścieżka też okaże się ślepa i Fati – tak samo jak Aydia – znajdzie się w tarapatach.
Losy Aydii i Fati przeplatają się ze sobą, tworząc wspólnie ponury i przygnębiający obraz życia młodej kobiety w Nigrze. Wnioski są takie, że jeśli urodziłaś się w tym kraju dziewczynką, to raczej masz przechlapane.
Książka Hélène Kaziende zdecydowanie nie jest arcydziełem. Wydaje się napisana „ku przestrodze”, celem pokazania zagrożeń czyhających na nieświadome dziewczęta praktycznie na każdym kroku. Trochę trudno z takim edukacyjno-społecznikowskim zacięciem stworzyć dobrą literaturę, choć rozumiem, że to narracja potrzebna w kraju, w którym podnoszenie świadomości społecznej (także na temat HIV/AIDS) jest jednym z priorytetów tak świata kultury jak i systemu edukacji.
Tak czy inaczej – nawet jako powiastkę ku przestrodze – na pewno można byłoby napisać tę książkę lepiej. Największe zażalenia mam do postaci, które wydały mi się zupełnie płaskie i pozbawione charakteru. Nie mamy żadnego wglądu w ich świat wewnętrzny, myśli czy emocje – wiemy tyle, ile wywnioskujemy na podstawie ich kolejnych, bardzo kiepskich, decyzji. A tak sztampowym, nijakim, pozbawionym osobowości postaciom naprawdę trudno współczuć, mimo że obiektywnie rzecz biorąc bardzo na to współczucie zasługują.
Nie była to zatem szczególnie zajmująca lektura, choć bez wątpienia jakiś wycinek nigerskiej rzeczywistości zdołała mi przybliżyć. A o to mi przecież w tym całym czytaniu Afryki chodzi.
Hélène Kaziende Aydia
Wydawnictwo L’Harmattan 2006