edukacja,  rozwój osobisty

Operacja „francuski” – przegląd materiałów do nauki języka

Poświęciłam kilka ostatnich miesięcy na odkopywanie swojego francuskiego spod pokładów wieloletniego kurzu i rdzy. Bywało ciężko i mozolnie. Ale bywało też pięknie, radośnie i zdumiewająco, kiedy coś czasem zatrybiło i okazywało się, że duża część wyuczonych dawno temu struktur wciąż gdzieś tam tkwi pod czaszką i trzeba je tylko trochę naoliwić. Odkopawszy, co się dało – zmusiłam się do wdrapania na kolejny level. Pomyślałam sobie bowiem, że jak wskoczę na poziom średniozaawansowany, to łatwiej mi będzie w przyszłości utrzymać się na powierzchni i nie utracić kontaktu z językiem. Poziom średniozaawansowany pozwala już na jako takie rozumienie tekstów mówionych i pisanych, i dzięki temu, nawet kiedy zabraknie czasu lub chęci na regularną naukę, można znaleźć jakiś podcast czy innego Youtubera i słuchać go sobie codziennie, żeby się nie uwstecznić. Albo nawet przeczytać jakąś książkę. Tak to sobie właśnie wykoncypowałam, a wykoncypowawszy – tak uczyniłam.

Dodam jeszcze, że była to raczej operacja „bierny francuski” niż „czynny francuski” – obecnie rozumiem o wiele, wiele więcej, niż jestem w stanie powiedzieć, więc jest to wciąż taka znajomość języka jakby połowiczna. Ale nie wszystko można jednak zrobić samemu, w warunkach domowej izolacji.

Proces ten zmusił mnie do przekopania Internetu w poszukiwaniu odpowiednich źródeł, materiałów i programów. I nagle zorientowałam się, że posiadam całkiem spore rozeznanie w tym temacie. Postanowiłam więc zebrać to, co odkryłam w jeden artykuł, w jedną bazę francuskich danych, na wypadek gdyby ktoś kiedyś znalazł się w podobnej potrzebie.

Programy do nauki podstaw

Przetestowałam kilka programów i aplikacji do nauki podstaw. Skupiłam się na francuskim, ale wszystkie one umożliwiają naukę różnych języków, rzecz jasna.

Duolingo to portal internetowy i aplikacja, którą można ściągnąć sobie na telefon. Jedna z najpopularniejszych i całkowicie darmowa. Najbardziej charakterystyczną cechą Duolingo jest chyba jego barwny i wesoły system motywacji – zaledwie po kilku minutach nauki można dostać różne bonusy czy odblokować kolejne levele. Trochę to wszystko przypomina grę komputerową i jak dla mnie osobiście jest za bardzo przekombinowane i chaotyczne. Ale dość skuteczne jeśli chodzi o podstawy, zwłaszcza przy nauce słownictwa. Każde nowe słowo jest nam pokazywane na ekranie, czytane i ilustrowane obrazkiem, co angażuje wzrok i słuch, wzmacniając skuteczność. A zaraz potem – używane w zdaniu. Kto ma dziwne poczucie humoru ten uzna za dodatkowy plus pojawiające się od czasu do czasu absurdalne zdania, na czele z moim ulubionym: „Hydraulik jest w lodówce”. Ale gramatyki to już się raczej z Duolingo nie nauczymy…

Memrise – aplikacja, w której latamy sobie statkiem kosmicznym na różne planety. Jest wesoło i kolorowo. Memrise to aplikacja atrakcyjna wizualnie, ale – tak samo jak Duolingo – skuteczna tylko w przypadku słownictwa, mniej skuteczna jeśli chodzi o gramatykę. Za to ma świetny system powtórek, oparty o tzw. krzywą zapominania – a to oznacza, że system sam dobrze wie, kiedy przypomnieć nam dane słówko, bo zgodnie z jego wyliczeniami powinniśmy być właśnie na granicy zapomnienia go na zawsze.

W porównaniu z Duolingo, Memrise to aplikacja znacznie bardziej klarowna i przejrzysta – latamy sobie kolejno na coraz bardziej zaawansowane planety i nie ma tu jakiegoś skomplikowanego systemu odblokowanych i zablokowanych leveli, które wprowadzają niepotrzebny zamęt i frustrację.

Mango Languages – to już więcej niż aplikacja, to serwis e-learningowy. Darmowy nie jest (koszt to około 18 dolarów miesięcznie za dostęp do wszystkich języków albo 8 dolarów za jeden język). Ma za to naprawdę bogatą ofertę i znajdziemy tu języki, o które trudno na większości darmowych aplikacji – np. islandzki albo fiński.

Mango ma całkiem niezły system nauki. Lekcje ułożone są w oparciu o dialogi, które są szczegółowo analizowane, i na podstawie których uczymy się zarówno słownictwa jak i struktur gramatycznych. Wszystko czytelne, jasne i logiczne. Tyle tylko, że na dłuższą metę trochę… nudne. Zwłaszcza, kiedy osiągniemy już pewien poziom wtajemniczenia i chętnie dla odmiany zrobilibyśmy sobie coś innego, zamiast ciągle tak tłuc, słowo po słowie, kolejne zdania.

Aplikacji i programów do nauki podstaw znajdziemy w sieci mnóstwo, zwłaszcza jeśli chcemy nauczyć się tak popularnego języka jak francuski (dużo gorzej jest z islandzkim). I jeśli chodzi o poznanie lub przypomnienie sobie podstaw, o taki krótki „rozbieg” w danym języku, to mam wrażenie, że nie ma wielkiego znaczenia, którą wybierzemy, jeśli tylko będziemy faktycznie używać jej regularnie. Oprócz wyżej wymienionych można spróbować też Busuu, Mondly czy SuperMemo. Ja wybrałam te wyżej opisane w sumie dość przypadkowo, chodziło mi głównie o to, by jak najszybciej przekopać się przez te pierwsze etapy i dojść z solidną bazą do poziomu, który umożliwi mi rozumienie bardziej urozmaiconego kontentu.

I tym sposobem dochodzimy do kolejnego, o wiele bardziej ekscytującego etapu, którym jest…

Kontent francuskojęzyczny dla średniozaawansowanych

Tu zwycięzca może być tylko jeden. Na imię mu Hugo, jest Francuzem, mieszka w Warszawie i prowadzi stronę Inner French. Przez pewien czas pracował jako nauczyciel francuskiego i wtedy odkrył, że sporo osób uczących się tego języka napotyka na ten sam problem – po dojściu do poziomu średniozaawansowanego brakuje im materiałów umożliwiających dalszy rozwój. Sieć pełna jest materiałów dla początkujących, które są dla nich za proste, albo autentycznego francuskojęzycznego kontentu, takiego rodem z francuskich mediów, który z kolei jest jeszcze za trudny. Postanowił więc wyjść temu problemowi naprzeciw i stworzył Inner French – podcasty i filmiki na poziomie średniozaawansowanym. Wciąż nie mogę wyjść ze zdumienia, jak fantastyczną robotę wykonał i jaki progres dzięki niemu uczyniłam w niedługim czasie (fakt, że był taki moment, kiedy słuchałam go po kilka godzin dziennie, bo nie mogłam się oderwać po prostu). Tematy Hugo wybiera naprawdę ciekawe, mówi dużo o samorozwoju, technikach uczenia się, a także o kulturze i społeczeństwie Francji. O czym by zresztą nie mówił, robi to ciekawie.

Na stronie Huga znajdziemy też dwa płatne programy do nauki języka: Build a Strong Core (średniozaawansowany) i Raconte ton Histoire (zaawansowany). Ten pierwszy już przerobiłam, drugiego jeszcze nie, ale na pewno w przyszłości się zdecyduję, bo warto. Są nagrania, filmiki, gramatyka i ćwiczenia interaktywne. Kurs jest intensywny, świetnie opracowany i bogaty tematycznie i językowo.

Gdyby wszyscy Francuzi mówili tak wyraźnie jak Hugo, życie adeptów mowy Woltera byłoby znacznie prostsze. Niestety nie mówią. Ale Hugo i na to znalazł rozwiązanie, polecając swoim słuchaczom kilkoro Youtuberów, których nawet idzie zrozumieć. Jednym z nich jest Ina, znana jako Solange z kanału Solange Te Parle, francuskojęzyczna Kanadyjka z Quebecu mieszkająca w Paryżu. Solange jest aktorką, więc mówi wyraźnie i świetnie artykułuje. Drugą jest Antestesia, której kanał poświęcony jest głównie literaturze, feminizmowi, pisaniu i sztuce i to wszystko jest super, tylko czasem dziewczyna niepotrzebnie przechodzi na angielski. Ostatnio odkryłam jeszcze dwa niezłe kanały: Les Autodisciples, na którym mowa głównie o rozwoju osobistym oraz Gregsway, który wciąż pozostaje dla mnie odrobinę za trudny, ale i tak mi się bardzo podoba, bo facet podróżuje po świecie vanem o sympatycznym imieniu Henri, no i widoczki są piękne.

Poza YouTubem też jest życie, jak się okazuje. I można sobie na przykład, posłuchać wiadomości na tym serwisie – mówią tu nieco wolniej i jaśniej niż w regularnym radiu. Albo posłuchać podcastu innego niż Hugowy, na przykład tego: http://changemavie.com/.

Bogom niech będą dzięki za dobrodziejstwa Internetu! W którymś momencie tego procesu zaczęłam się zastanawiać, jak ludzie to dawniej robili, że byli w stanie nauczyć się języka bez dostępu do sieci? Jak ludzie w ogóle cokolwiek dawniej robili, nie mając pod ręką dostępu do tej całej wiedzy?

Mam wrażenie, że uczenie się języków (albo w ogóle czegokolwiek) jeszcze nigdy nie było takie proste i skuteczne. Wykonałam jakiś kolosalny skok i – wcale nie przesadzając – nauczyłam się w kilka miesięcy więcej niż przez całą szkołę średnią. Czego i Wam życzę.

PS Niech żyje Hugo!

Źródło obrazków: www.freepic.com

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *