Millenialsi przekraczają trzydziestkę, czyli „Gdzie jesteś piękny świecie” Sally Rooney
Cała historia ma czworo bohaterów. Jest więc Alice – utalentowana młoda pisarka, której dwie pierwsze powieści odniosły spektakularny sukces na arenie międzynarodowej. Po załamaniu nerwowym, które zakończyło się pobytem w szpitalu psychiatrycznym, Alice wyjeżdza do małego miasteczka nad morzem, gdzie wynajmuje dom, by odciąć się od zgiełku miasta i w spokoju popracować nad nową książką. Jest Felix – poznany przez nią przez aplikację randkową tubylec, z którym (mimo koszmarnej pierwszej randki) Alice zaczyna nawiązywać dość ciekawą relację romantyczną. Jest Eileen – mieszkająca w Dublinie przyjaciółka Alice, zatrudniona w prestiżowym (i przez mało kogo czytanym) piśmie literackim. Jest w końcu Simon – wieloletni przyjaciel i okazjonalany kochanek Eileen, pracujący jako doradca pewnej lewicowej partii, a jednocześnie – praktykujący katolik. Tak Simon jak i Eileen coraz częściej łapią się na tym, że właściwie chcieliby, żeby ich relacja stała się czymś więcej niż przyjaźnią z okazjonalnymi benefitami, ale nie mają pewności, czy druga strona chce tego samego.
I to by było na tyle, jeśli chodzi o fabułę. Cała reszta – czyli właściwie wszystko, co w tej powieści najważniejsze – dzieje się w dialogach, mailach, rozmowach i komentarzach. Styl prowadzenia narracji bardzo przypomina dwie wcześniejsze powieści Irlandki: Rozmowy z przyjaciółmi i Normalnych ludzi; do tego stopnia, że momentami mam wrażenie, że to wszystko jest jedna i ta sama historia. Owszem, bohaterowie się zmieniają, ale w pewnym sensie to jest opowieść o tym samym wycinku rzeczywistości, o tym samym pokoleniu, które próbuje odnaleźć się w świecie. Dwudziestokilkulatkowie z poprzednich powieści są teraz trzydziestolatkami, a rzeczywistość dostarcza im coraz to nowych wrażeń i wyzwań, z którymi nie zawsze wiadomo, jak się zmierzyć – takich jak pandemia Covid-19. Można w sumie pokusić się o stwierdzenie, że to jest książka o tym, jak millenialsi przekraczają trzydziestkę.
Kto zna i ceni specyfikę pióra Sally Rooney, ten na pewno nie będzie rozczarowany. Gdzie jesteś, piękny świecie ma wszystko to, do czego autorka zdążyła nas już poprzednimi powieściami przyzwyczaić. Jest więc krytyka kapitalizmu i globalnej polityki wyzysku, jest analiza stosunków klasowych i kwestii genderowych, jest wnikliwy komentarz na temat współczesnej kultury, ze szczególnym uwzględnieniem kryzysu powieści. Dużą część narracji zajmują maile, którymi Alice wymienia się z Eileen – i maile te są w dużej mierze wykładnią światopoglądu obu kobiet, a także oknem na ich wewnętrzny pejzaż emocjonalny. Pejzaż, w którym wciąż dużo zagubienia, niepewności, obaw i pytań o to, jak pogodzić rzeczywistość z własnymi wyobrażeniami i oczekiwaniami.
Na którymś poziomie – być może tym najbardziej podstawowym – Gdzie jesteś piękny świecie jest również, tak po prostu, powieścią o związkach. Współczesną wariacją klasycznego romansu, w którym śledzimy rozwój relacji między bohaterami, zastanawiając się, czy będą w końcu razem, czy nie. Przyglądamy się ludziom, usiłującym stworzyć z kimś coś wartościowego, mimo wielu wcześniejszych rozczarowań i mimo świadomości, że tradycyjne modele relacji są już nieaktualne i nijak nie pasują do ich życia. A przecież próbują mimo wszystko. A my mimo wszystko im kibicujemy.
Czytając Sally Rooney nie mam wątpliwości, że obcuję ze świetną literaturą. Jeśli jej najnowsza powieść zrobiła na mnie nieco mniejsze wrażenie, niż dwie poprzednie (o których pisałam tu), to prawdopodobnie tylko dlatego, że już dobrze wiedziałam czego mogę się po tej autorce spodziewać – i faktycznie znalazłam dokładnie to, czego się spodziewałam. Co nie zmienia faktu, że przecież to, co znalazłam w pełni mnie satysfakcjonuje.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu W.A.B.
Sally Ronney Gdzie jesteś piękny świecie
Tłumaczenie: Jerzy Kozłowski
Wydawnictwo W.A.B. 2022