literatura,  recenzje

Dwóch chłopców w torcie i tęczowy optymizm – recenzja książki „Red, White & Royal Blue” Casey McQuiston

Alex, książę i weselny tort

Alex Claremont-Diaz jest synem pierwszej prezydentki Stanów Zjednoczonych i jeśli czegoś jest w życiu absolutnie pewien, to tego, że nienawidzi Henry’ego, księcia Walii, młodszego wnuka brytyjskiej królowej Marii (rzeczywistość polityczna jest tu alternatywna, acz zbliżona do naszej). Nienawidzi go, bo Henry jest zbyt już idealny i każdy młody chłopak, któremu przyszło dorastać publicznie na oczach całego świata, nieuchronnie będzie z nim porównywany. Henry jest olśniewająco przystojny (urodę odziedziczył po ojcu – słynnym aktorze, który grał kiedyś Jamesa Bonda), świetnie wykształcony (pęd do wiedzy ma po matce – następczyni tronu i pierwszej osobie w rodzinie królewskiej, która zdobyła stopień doktora), kulturalny, inteligentny, obyty w świecie i zawsze perfekcyjnie opanowany. I jak tu takiego polubić?

Apogeum niechęci Alexa do Henry’ego następuje podczas królewskiego wesela. Starszy brat Henry’ego żeni się z wybranką swojego serca (czy może raczej: z wybranką swojej rodziny) i – jak to przy królewskich weselach bywa – cały świat patrzy. Trochę nietrzeźwy Alex zaczepia podczas przyjęcia jak zwykle nienagannego Henry’ego, głównie po to, żeby werbalnie go sponiewierać, ale w wyniku niefortunnego zbiegu okoliczności i własnej niezdarności połączonej z alkoholem, doprowadza do międzynarodowego kryzysu dyplomatycznego. A mianowicie – przewraca się i wpada razem z Henrym prosto w weselny tort. A świat dalej patrzy.

Ekipy od wizerunku i kontaktów z mediami obu rodzin są zgodne: nie można tak tego zostawić. Wzajemna antypatia chłopaków źle wpłynie na sondaże popularności zarówno Korony, jak i prezydentki USA. Młodzieńcy będą więc teraz musieli odłożyć na bok wszystkie swoje animozje i urazy i spędzić razem weekend, pokazując się publicznie, uśmiechając do kamer i w ogóle udając wielką przyjaźń. Trzeba przekonać świat, że ich wspólne lądowanie w torcie było niczym więcej, jak przyjacielskim wygłupem i że tak naprawdę Młodszy Wnuk Korony i Pierwszy Syn Ameryki są w jak najlepszej komitywie.

Wybuch namiętności

Czego żaden ze speców od wizerunku nie przewidział, to tego, że spędzając razem czas, Alex i Henry nie tylko zawrą rozejm, ale zapałają do siebie płomiennym uczuciem. Początkowo ich latanie wte i wewte między Stanami a Wielką Brytanią uchodzi za przejaw owej „udawanej” przyjaźni i nikt nie podejrzewa, że chłopcy w rzeczywistości wpadają coraz głębiej w sidła namiętności i ochoczo zaspokajają swoje żądze (są momenty! Bardzo dużo momentów!). Kiedy już nasycą pierwszy głód zmysłów i ciał, z lekką konsternacją uświadamiają sobie, że to, co ich łączy to nie żadna tam chwilowa fascynacja czy przelotny romans, ale prawdziwa, głęboka, romantyczna i gorąca miłość. I że wcale nie chcą ukrywać tej miłości przed światem. Tylko jak by to teraz temu światu (a zwłaszcza – tym spokrewnionym głowom państw) powiedzieć, nie wywołując przy okazji kolejnego międzynarodowego skandalu? Ich związek może być politycznie jeszcze bardziej problematyczny, niż cała wcześniejsza niechęć…

Klasyka gatunku w nowej odsłonie

źródło obrazka: en.wikipedia.org

Casey McQuiston posługuje się w swojej powieści starym, sprawdzonym i dobrze znanym schematem fabularnym. Dwie osoby, które z pozoru dzieli wszystko – pochodzenie, narodowość, klasa, temperament – początkowo czują do siebie niechęć, ale z czasem zaczynają odkrywać, że pod przykrywką tej niechęci kryje się cała otchłań ukrytych namiętności. Brzmi znajomo? Historia stara jak… Duma i uprzedzenie, co najmniej. I oklepana jak scenariusz gdzieś tak dziewięćdziesięciu procent wszystkich komedii romantycznych nakręconych w historii kina. A jednak, w tej odsłonie tchnie świeżością – bo zakochani są tej samej płci, bo tłem dla ich miłości jest międzynarodowa scena polityczna i w dodatku zaglądamy sobie dzięki nim przez fikcyjne okna do Białego Domu i Pałacu Buckingham. I choć wiemy, że ta historia – żeby spełnić wymogi gatunku – musi skończyć się happy endem jak z bajki, to i tak czytamy aż do ostatniej kropki z zapartym tchem. I to jest niemały wyczyn, moim zdaniem – tak napisać na nowo starą historię o (dosłownie!) miłości do księcia z dalekiej krainy, żeby czytelnik w dwudziestym pierwszym wieku nie mógł się od niej oderwać. Brawo, Casey McQuiston!

Rzeczywistość przyjazna nieheterykom (SPOILER!)

www.freepik.com

Sama autorka jest aktywistą LGBTQ+ i określa się jako osoba biseksualna i niebinarna, co jest o tyle istotne, że odzwierciedla się w jej książce swego rodzaju tęczowym optymizmem. McQuiston tworzy bowiem alternatywną wersję rzeczywistości, znacznie przyjaźniejszą dla osób nieheteronormatywnych niż nasza codzienność. Tworzy rzeczywistość, w której kulminacja historii Alexa i Henry’ego jest też przełomowym momentem dziejowym dla całej społeczności LGBTQ+. Otóż, kiedy informacja o związku chłopaków wycieka w końcu do mediów, uniemożliwiając im coming out na własnych warunkach, królowa urządza naradę rodzinną, w celu omówienia najlepszej strategii na odrobienie strat wizerunkowych i zatuszowanie całego skandalu. Okazuje się jednak, że dokładnie w tym samym momencie pod oknami pałacu rozpoczyna się olbrzymia tęczowa demonstracja, na którą zeszło się chyba pół Londynu, a oficjale serwisy informacyjne mówią o niekończących się głosach wsparcia i gratulacjach płynących do Alexa i Henry’ego z całego świata (kto w tym momencie lektury nie uronił ani łezki, prawdopodobnie ma serce z kamienia). Zamiast międzynarodowego skandalu, jest więc wielka międzynarodowa manifestacja otwartości i tolerancji. To się nazywa happy end!

Dodatkowe asy

Jakby ktoś, jakimś cudem, wciąż pozostawał nieprzekonany, Red, White & Royal Blue ma jeszcze kilka innych asów w rękawie. Na przykład całą plejadę cudownych postaci drugoplanowych – od samej prezydentki USA, której udaje się pozostawać świetną, świadomą i obecną matką, wspierającą swoje dzieci absolutnie i bezwarunkowo, poprzez barwne siostry obu chłopaków, aż po pracowników Białego Domu (patrz: Zahra, o cudownie ciętym języku i jej zaskakujący wątek romantyczny). Okołowyborcza intryga polityczna w USA też warta jest uwagi. Do tego mnóstwo błyskotliwych dialogów i sympatyczny, ciepły humor – w efekcie dostajemy książkę, od której życie staje się trochę lepsze. I którą czyta się tak przyjemnie, że aż żal kończyć.

Casey McQuiston, Red, White and Royal Blue,

Tłumaczenie: Emilia Skowrońska,

Wydawnictwo Prószyński i S-ka 2020

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *