Jak rozgryźć toksyczny fandom. Recenzja powieści „Serce jak smoła” Roberta Galbraitha (J.K. Rowling)
Kreskówka i morderstwo na cmentarzu
Agencja detektywistyczna Cormorana Strike’a i Robin Ellacott ponownie przeżywa okres prosperity. Zleceń jest tak dużo, że ledwo wystarcza im rąk do pracy i w ostatnich tygodniach wszyscy w biurze zdają się niewyspani, zmęczeni, rozdrażnieni albo podminowani. Któregoś dnia w drzwiach agencji pojawia się roztrzęsiona młoda kobieta, Edie Ledwell – twórczyni popularnej w internecie kreskówki zatytułowanej Serce jak smoła – i prosi o spotkanie z Robin. Detektywka wysłuchuje jej uważnie, ale niestety nie może pozwolić sobie na przyjęcie kolejnego zlecenia. A zresztą, ich agencja i tak nie zajmuje się przestępstwami internetowymi – a Edie prosi o pomoc w ustaleniu tożsamości osoby znanej jako Anomia, która prześladuje ją w sieci. Robin odsyła kobietę do zaprzyjaźnionego biura detektywistycznego, specjalizującego się w tego typu przestępstwach.
Kilka dni później w mediach eksploduje tragiczna wiadomość: Edie Ledwell została zamordowana, a jej wspólnik i dawny partner, Josh Blay – ciężko ranny. Obydwoje zostali znalezieni na cmentarzu Highgate Cemetery, co ma swoją ponurą symbolikę – cmentarz był bowiem miejscem, w którym osadzili akcję swojej kreskówki. Wkrótce potem Strike i Robin ponownie otrzymują zlecenie ustalenia tożsamości Anomii – sprawę powierza im producent filmowy, który pracuje nad adaptacją filmową kreskówki Edie i Josha. Tym razem detektywi już sprawę przyjmują.
I takim właśnie sposobem Strike i Robin wkraczają na terytorium, które dotychczas było dla nich zupełnie nieznane: do świata gamingu, wirtualnych społeczności fanowskich i cybernetycznych przestępstw. Królestwem tajemniczego Anomii jest stworzona przez niego samego na podstawie Serca jak smoła gra o nazwie Gra Dreka – miejsce, które w imponującym tempie przeszło drogę od uwielbienia i podziwu dla twórców kreskówki do nagonki i hejtu. Czy to sam Anomia jest więc odpowiedzialny za śmierć Edie i okaleczenie Josha? Naprawdę wiele na to wskazuje…
Toksyczny fandom
Gdybym miała jednym zdaniem powiedzieć komuś, o czym właściwie jest najnowsza powieść Roberta Galbraitha (J.K. Rowling) – oprócz tego, że o morderstwie i o detektywach, oczywiście, jak to kryminał – powiedziałabym, że jest to powieść o pewnym bardzo toksycznym fandomie. Autorka przygląda się tu uważnie dość specyficznemu wycinkowi rzeczywistości – a mianowicie bardzo szczególnej, bo wirtualnej i stawiającej na całkowitą anonimowość, grupie społecznej. Fandom zebrany wokół Anomii staje się jakby tłem społecznym, na którym rozgrywa się akcja całej powieści. I trzeba przyznać, że jest to tło odmalowane z dużym zrozumieniem mechanizmów rządzących wirtualnymi zbiorowościami. Są tu użytkownicy manipulujący i manipulowani; są ci toksyczni i niebezpieczni i ci zahukani, nieśmiali i podatni na wpływy; są chorzy, zagubieni i uzależnieni. Są też tacy, którzy chcieliby wyrwać się z tej grupy, ale zupełnie nie mają pomysłu, jak to zrobić. To sieć wzajemnych wpływów i powiązań, w samą tkankę której wrosły niewidzialne mechanizmy przemocy i wykluczenia: seksizmu, rasizmu, ableizmu (i paru innych -izmów).
Gra Dreka staje się więc jakby pretekstem, by opowiedzieć o szerszych problemach wirtualnego świata: o uzależnieniach, nadużyciach, przemocy i innych toksycznych zachowaniach online, a nawet o infiltracji przez prawicowy terroryzm.
Przerażające gabaryty
Ogólnie w najnowszej powieści J.K. Rowling dzieje się dużo. Bardzo dużo. Co prawdopodobnie nie zaskoczy nikogo, kto widział gabaryty tej książki – Serce jak smoła ma ponad tysiąć stron i na sam widok tego woluminu można troszkę zdesperować. Jeśli jednak znamy i lubimy Robin i Strike’a, to te tysiąc stron upłynie nam dość przyjemnie, choć ja osobiście uważam, że – tak samo jak przy poprzedniej części serii, o której pisałam tu – spokojnie można by część rzeczy odsiać i książce wyszłoby to tylko na zdrowie. Dla mnie jak zwykle najbardziej męczące okazały się szczegóły innych spraw, prowadzonych równocześnie przez agencję – spokojnie mogłabym bez nich żyć.
Słowem, które nasuwa mi się samo do opisania konstrukcji tej książki jest rozmach. Mamy tu dziesiątki postaci, kilka równorzędnych wątków fabularnych oraz szczodrze i bogato odmalowane tło społeczne. A do tego, oczywiście, wątek nadrzędny, spoiwo łączące ze sobą wszystkie części serii – czyli to klasyczne will-they-won’t-they między Cormoranem a Robin. Szczerze mówiąc, w tym tomie nie posuwamy się jakoś szczególnie z tą relacją do przodu, co jest trochę dla czytelnika frustrujące, ale jednocześnie zrozumiałe – bo jeśli części, jak wieść gminna niesie, ma być dziesięć, to od happy endu, na który wszyscy czekamy, dzielą nas jeszcze cztery tomy.
Mimo onieśmielających gabarytów i pewnego zastoju w wątku romantycznym, uważam, że Serce jak smoła to naprawdę dobra książka. Wątek kryminalny jest tu tak mocny i specyficzny, że na pewno na długo zapadnie mi w pamięć (co niekoniecznie mogę powiedzieć o wcześniejszych częściach cyklu). Niewykluczone, że to najbardziej wyrazista pozycja w całej serii.
Robert Galbraith Serce jak smoła
Tłumaczenie: Anna Gralak
Wydawnictwo Dolnośląskie 2022
Główny obrazek pochodzi ze strony: https://www.facebook.com/RobertGalbraithPolska/
Jeśli podoba Ci się nasz blog i chcesz nas wesprzeć, możesz postawić nam wirtualną kawę: buycoffee.to/naszanisza.pl