„Mam do pana kilka pytań” Rebekki Makkai, czyli kryminał epoki #metoo i cancel culture
Jestem tak wielką entuzjastką poprzedniej powieści Rebekki Makkai, Wierzyliśmy jak nikt (recenzję znajdziecie tu), że gdyby ktoś zadał mi pytanie o najlepszą książkę, jaką przeczytałam w ciągu ostatnich pięciu lat, prawdopodobnie bez wahania wymieniłabym właśnie tę i dopiero potem zaczęłabym się zastanawiać, czy to aby prawda. Bo w końcu czytam dużo dobrych książek, więc być może faworyzuję trochę niesprawiedliwie, sercem bardziej niż rozumem. Ale rzecz w tym, że Wierzyliśmy jak nikt to była książka, która mi to biedne serce wyrwała z piersi, sponiewierała i połamała na kawałki, a takie doświadczenie zostaje z nieszczęsną czytelniczką na zawsze. Więc obawiam się, że między moim sponiewieranym serduszkiem a utalentowaną amerykańską pisarką wytworzyła się więź, której już nie da się zerwać. I co ona napisze nową książkę, to ja tup, tup, tup do księgarni.
Kto zabił Thalię Keith?
Najnowsza powieść Rebekki Makkai nosi tytuł Mam do pana kilka pytań i jest czymś na kształt powieści kampusowej (czyli takiej, której akcja toczy się na terenie uniwersytetu/ szkoły) z elementami kryminału. Główną bohaterką jest popularna podcasterka, Bodie Kane, która w dorosłym życiu przyjeżdża do prestiżowej szkoły z internatem, którą dwadzieścia trzy lata wcześniej sama ukończyła, żeby poprowadzić tam kursy podcastingu i filmoznawstwa. W roku 1995, kiedy Bodie była jeszcze uczennicą, doszło tam do tragedii – pewnego marcowego dnia w szkolnym basenie znaleziono ciało jednej z uczennic, Thalii Keith. Thalia była współlokatorką Bodie i mimo że nie można by ich było nazwać przyjaciółkami, ta tragedia odcisnęła głęboki ślad na psychice naszej bohaterki. W roku 1995 sprawę śmierci dziewczyny rozwiązano dość szybko, oskarżając i skazując na wiele lat więzienia ciemnoskórego człowieka o nazwisku Omar Evans, który pracował w szkole jako fizjoterapeuta. Sprawa jednak nadal budzi sporo wątpliwości – co jakiś czas w sieci podnoszą się głosy przekonujące o niewinności Omara, oskarżające wymiar sprawiedliwości o rasizm i domagające się wznowienia śledztwa.
Bodie sama nigdy nie przestała zadawać sobie pytań o tamtą fatalną noc, a kiedy tylko pojawia się na terenie kampusu, wszystkie wspomnienia wracają do niej ze wzmożoną siłą. Co się tak naprawdę wydarzyło? Kto i dlaczego zabił Thalię? Kiedy jedna z uczestniczek jej zajęć z podcastingu postanawia zająć się tym tematem, Bodie nie protestuje. Może to będzie dla niej okazja, żeby po latach dotrzeć do prawdy?
Oskarżenie patriarchatu
Mam do pana kilka pytań to powieść, w której bardzo wyraźnie wybrzmiewa pogłos ruchu #metoo. Narratorka opowiada nam historię Thalii, ale jednocześnie zdaje się mówić głosem wielu innych skrzywdzonych i wykorzystanych; jej opowieść miesza się ze strzępkami informacji o podobnych sprawach, których ofiarami padły kobiety i młode dziewczyny. To zabieg, do którego autorka wraca wielokrotnie: przypomina nam, którą z wielu spraw – których echa na pewno dotarły do nas w medialnym szumie – właściwie relacjonuje: „To nie ta, co dostała nożem w… Nie. Ta, co wsiadła do taksówki z… Nie, inna. Ta, co poszła na imprezę do bractwa studenckiego, ta, co użył kija, ta, co użył młotka, ta, co odebrała go z odwyku, a on… Nie. Ta, co codziennie patrzył, jak biega? Ta, co niepotrzebnie mu powiedziała, że okres jej się spóźnia? Ta od wuja? Zaraz, ta druga od wuja?”.
Tytułowy pan, do którego zwraca się narratorka, to jeden z dawnych nauczycieli jej rocznika, który – jak Bodie podejrzewa – miał romans z Thalią i może być odpowiedzialny za jej śmierć. Mimo że w całej sprawie pojawia się wielu podejrzanych, nasza bohaterka tylko do niego „mówi ” bezpośrednio i da się tu wyczuć spore pokłady żalu i goryczy. To był człowiek, któremu uczniowie i uczennice bardzo ufali, który zdawał się zawsze stać po ich stronie, który przez lata pozostawał dla Bodie jednym z lepszych wspomnień z okresu szkolnego. Uświadomienie sobie, że pokładała zaufanie w drapieżcy seksualnym, który wykorzystywał zaufanie i naiwność dziewcząt do zaspokajania własnych żądz, jest dla dorosłej Bodie szczególnie bolesne. Jej oskarżenia pod jego adresem zdają się być zarazem oskarżeniami całego patriarchatu – systemu, który umożliwia tak wielu mężczyznom nadużywanie autorytetu, wpływów i władzy kosztem tych, które przecież mieli chronić i wspierać w rozwoju.
Obraz zmiany społecznej
Rebecce Makkai udało się znakomicie uchwycić zmiany społeczne, które dokonały się na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci. Szczególnie widać to na przykładzie różnic pokoleniowych między generacją milenialsów, którą reprezentuje tu czterdziestoletnia Bodie a jej nastoletnimi uczniami – wschodzącym pokoleniem Z. Bodie jest z jednej strony zachwycona tymi młodymi, wrażliwymi ludźmi – są świadomi, uważni, wyedukowani, mają otwarte umysły i mogą pięknie się rozwijać bez względu na tożsamość płciową, seksualną, etniczną czy kulturową. Nikt z nich nie musi ukrywać tego, kim jest, na porządku dziennym jest podawanie swoich zaimków tuż obok imienia przy pierwszym spotkaniu i wszyscy bardzo uważają na to, żeby nikogo nie wykluczać, nie pomijać i nie dyskryminować. Jednocześnie jest w nich jakaś delikatna niewinność, która każe Bodie zastanawiać się, czy w ogóle byliby w stanie przetrwać, gdyby ktoś nagle przeniósł ich do brutalnej rzeczywistości lat dziewięćdziesiątych, w której sama dorastała. Współczesna wrażliwość dotycząca różnic i zachowań seksualnych jest do tego stopnia inna od tej sprzed dwóch-trzech dekad, że to, co wtedy uchodziło za żarty (słabe i niewyrafinowane, ale jednak żarty), dziś byłoby traktowane jako przemoc seksualna i adekwatnie piętnowane. To zderzenie z nową rzeczywistością uświadamia Bodie w jak toksycznej epoce sama się wychowała – momentami czuje się przy „zetkach” jak weteranka jakiejś zamierzchłej wojny.
Z drugiej strony, doświadczenie i wiek Bodie pozwalają jej dostrzegać złożoność rzeczywistości, nie wpadać w pułapki łatwych polaryzacji, typowych dla epoki szybkich batalii internetowych. Nic w świecie nie jest tak całkiem białe albo czarne – zwłaszcza ludzie. Nasza bohaterka miewa wątpliwości w sytuacjach, kiedy jej nowocześni i oświeceni podopieczni przemawiają z pozycji niezbitej pewności swoich racji. W dodatku wkrótce we własnym życiu będzie musiała zmierzyć się z niesprawiedliwością szybkich ocen i publicznych wyroków, bo oto cancel culture upomni się także o jej byłego męża. Broniąc go otwarcie, Bodie narazi się na falę hejtu, która poważnie zachwieje jej własną pozycją w świecie.
Mam do pana kilka pytań to powieść, która mówi tak dużo o naszej współczesnej rzeczywistości, o świecie epoki pandemii Covid-19, ruchu #metoo i cancel culture oraz o zmieniającym się społeczeństwie XXI wieku, że właściwie spokojnie można ją nazwać komentarzem społecznym do teraźniejszości. Rebecce Makkai udaje się świetnie uchwycić zjawiska kluczowe dla zrozumienia świata, w którym żyjemy i odmalować obraz epoki, która nadal trwa. Wspaniale jest przeczytać powieść zbudowaną wokół tematów, którymi przecież wszyscy żyjemy, które komentujemy w internecie, którymi zajmuje się nasza współczesna publicystyka. To trochę jak fabularny zapis rzeczywistości, która jeszcze nie zdążyła przeminąć i wciąż przewija się przed naszymi oczami.
Naprawdę znakomita rzecz. Jak dla mnie – jedna z najważniejszych powieści tego roku.
Rebecca Makkai Mam do pana kilka pytań
Tłumaczenie: Rafał Lisowski
Wydawnictwo Poznańskie 2023
Jeśli podoba Ci się nasz blog i chcesz nas wesprzeć, możesz postawić nam wirtualną kawę: buycoffee.to/naszanisza.pl