literatura,  recenzje

Profesor, gosposia i matematyka. O książce „Ukochane równanie profesora” Yōko Ogawy

Profesor cierpi na osobliwe zaburzenia pamięci. Pamięta wszystko, co działo się w jego życiu aż do pewnego feralnego dnia przed dwudziestu laty, kiedy to uległ poważnemu wypadkowi. Pamięta więc życie przed wypadkiem, a potem już tylko to, co dzieje się na bieżąco – a konkretnie zawsze ostatnie 80 minut. Dlatego kobieta, która zatrudnia się u niego jako gosposia, codziennie musi przedstawiać się na nowo i po raz kolejny odpowiadać na te same pytania – głównie o rozmaite dane liczbowe, takie jak numer buta i data urodzin. Bo Profesor jest matematykiem, który całe swoje życie przed wypadkiem poświęcił liczbom i równaniom.

Nie jest łatwo nawiązać więź z kimś, kto codziennie nas zapomina – a mimo to gosposi jakimś sposobem się to udaje. Nie tylko jej samej zresztą, ale również jej dziesięcioletniemu synowi, którego Profesor nazywa Pierwiastkiem – cała trójka odkrywa, że ma do dyspozycji wspaniały język, którym może komunikować się ze sobą mimo ograniczeń i pułapek pamięci. Tym językiem jest matematyka. Choć na początku ani gosposia ani jej syn nie mają o matematyce zbyt dużego pojęcia, Profesor okazuje się wspaniałym nauczycielem, który prędko zaraża ich swoją pasją do Królowej Nauk. I tak zaczyna się wspólna, fascynująca przygoda pełna łamigłówek, równań, zagadek logicznych, liczb pierwszych, ułamków i… bejsbolu.

Yōko Ogawa opowiada w tej niepozornej książeczce historię absolutnie niezwykłą. Historię relacji, która pozornie nie miała prawa się wydarzyć. Historię ludzi, którzy na pierwszy rzut oka nie mają ze sobą nic wspólnego, nie istnieje dla nich szansa na głębsze porozumiene – a mimo to udaje im się stworzyć więź, która ujmuje i chwyta za serce. Postać gosposi jest fantastyczna – to prosta kobieta, która nawet nie skończyła szkoły i o liczbach wie tyle, co nic, a mimo to z otwartym umysłem rzuca się na głęboką wodę matematyki i nie tonie. Wciąż nosi ze sobą notes i ołówek i w przerwach między myciem podłogi a odmrażaniem lodówki rozwiązuje równania. Tak po prostu, dla intelektualnej frajdy. Zaczyna dostrzegać w liczbach nie tylko piękno i elegancję, o których mówi profesor, ale też coś znacznie więcej – zapis jakichś odwiecznych tajemnic Boga i wszechświata. Tam, gdzie wielu innych ludzi widziałoby tylko męczącą obsesję dziwacznego staruszka, ona dostrzega szansę na dotknięcie jakiegoś wyższego porządku: „…z czasem zaczęłam dopatrywać się w tym wszystkim przeznaczenia. Bo nie każdy zna sekret tego zadania. Większość ludzi żyje i umiera, nie mając pojęcia, że takie zadanie istnieje. A tutaj zwykła gosposia, która powinna się od takich pytań trzymać z daleka, za sprawą zrządzenia losu próbuje otworzyć drzwi do tajemnicy”.

Yoko Ogawa

Ukochane równanie profesora to bardzo subtelna, delikatna książka o maleńkim i z pozoru niezbyt istotnym wycinku rzeczywistości. Ot, relacja między staruszkiem, jego gosposią i dziesięciolatkiem. Na poziomie fabularnym dzieje się tu niewiele – nie ma wielkich tragedii, wzlotów i upadków, zwrotów akcji ani wybuchów gwałtownych emocji. Jest krucha codzienność, którą bohaterowie budują wokół siebie, jakby stawiali wciąż na nowo ten sam domek z kart. Gosposia i Pierwiastek w bardzo delikatny, intuicyjny sposób znajdują sposoby na „obejście” problemu z pamięcią profesora – zachowują się tak, żeby nie skrępować staruszka, nie dać mu odczuć, że znów narobił kłopotu, bo o czymś zapomniał. Jest w tym coś niezwykle wzruszającego – dużo takiej zwyczajnej, ludzkiej czułości i tkliwości.

No i jeszcze ta matematyka. Niekwestionowana główna bohaterka tej historii – imponująca, potężna i tajemnicza. To dzięki niej Profesor zaprasza swoich nowych przyjaciół do zupełnie innego świata. Do świata nieograniczonych możliwości ludzkiego intelektu, wolnego od ograniczeń niedoskonałego ciała. Do świata, do którego – jak się okazuje – może mieć dostęp każdy, jeśli tylko poszuka we własnym umyśle odpowiednich drzwi. Ta refleksja była dla mnie jak objawienie, jak zaproszenie do odkrycia jakiejś tajemnicy – a mówię to jako osoba, która ledwo pamięta tabliczkę mnożenia i jeszcze niedawno postukałaby się w czoło, gdyby ktoś powiedział jej, że zachwyci się książką o matematyce.

Powieść Yōko Ogawy zachwyca prostotą i łagodnością oraz niezwykle misternie utkanym nastrojem. Emocjonalnie robi z czytelnikiem coś rzadkiego – doprowadza do poruszenia głębszych strun nie tyle gwałtownością, co subtelnością. Autorka odziera tę historię ze wszystkiego, co zbędne i wyłuskuje z niej samą emocjonalną kwintesencję – to, co w człowieku najlepsze, czyste ludzkie złoto. Tworzy opowieść bardzo kameralną, oszczędną i minimalistyczną pod względem języka i narracji. Objętościowo tak niepozorną, że można ją w zasadzie uznać nie tyle za powieść, co nieco dłuższe opowiadanie – ale za to jak wielką duchem i umysłem!

Yōko Ogawa Ukochane równanie profesora

Tłumaczenie: Anna Horikoshi

Wydawnictwo Tajfuny 2019

Jeśli podoba Ci się nasz blog i chcesz nas wesprzeć, możesz postawić nam wirtualną kawę: buycoffee.to/naszanisza.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *