Przeczytać Afrykę: Malawi. Recenzja książki Williama Kamkwamby i Bryana Mealera „O chłopcu, który ujarzmił wiatr”
Ciepłe serce Afryki
Malawi, jedno z najbiedniejszych państw świata. Niewielki kraj we wschodniej Afryce, wciśnięty między Tanzanię, Zambię i Mozambik, ze stolicą w Lilongwe. Malawi bywa nazywane ciepłym sercem Afryki, co – zdaniem samego Williama Kamkwamby, tytułowego chłopca, który ujarzmił wiatr – „nie mówi nic o jego położeniu, lecz wszystko o jego mieszkańcach”. Malawijczycy znani są ze swojej gościnności i otwartości, co potwierdza wielu turystów odwiedzających ten kraj.
W kraju, w którym tak wielu rzeczy brakuje, mało co rośnie, a susza goni suszę, największym potencjałem są ludzie. Więc William Kamkwamba jest i jednocześnie w pewnym sensie nie jest wyjątkiem. Nie każdemu wprawdzie udaje się zostać kilkunastoletnim bohaterem narodowym, o którym kręcą film, ale z drugiej strony tak się właśnie w Malawi robi, jak się nie ma tego, czego się potrzebuje: rozgląda się dookoła i używając tego, co się znajdzie na wysypisku albo przy drodze, konstruuje się rzeczy, kombinuje i tworzy coś z niczego. Na przykład wiatrak, który ratuje całą wioskę przed suszą i głodem.
Dzieciństwo bez prądu
No, ale po kolei.
William Kamkwamba urodził się w ubogiej malawijskiej wiosce, która „składała się z mniej więcej dziesięciu pomalowanych na biało domów, zbudowanych z cegieł wypalonych z błota”. Mieszkańcy wioski zajmowali się głównie uprawą kukurydzy, a ponieważ nie mieli elektryczności, ich codzienność bardzo mocno uzależniona była od sił natury. Co nie zawsze było dobre, zwłaszcza, kiedy cały region nawiedzała susza i ludzie nie mieli jak nawadniać swoich pól. Mały William od dziecka pomagał rodzinie w pracy na polu, jednocześnie chodząc do szkoły, gdzie odkrył w sobie szczególną smykałkę do fizyki. I choć z powodu biedy, która dotknęła jego rodzinę w wyniku kolejnej klęski głodu, musiał zrezygnować ze szkoły, kontynuował naukę na własną rękę, pochłaniając wszystkie książki dostępne w lokalnej bibliotece. I książki właśnie uświadomiły mu, jak bardzo poprawiłaby się jakość życia całej społeczności, gdyby tylko miała dostęp do prądu. Elektryczność nie tylko umożliwiłaby im nawodnienie pól i produkcję żywności również w okresach suszy, ale uniezależniłaby ich od dostępności naturalnego światła, otwierając przed nimi całkiem nowe perspektywy: „Brak prądu oznaczał, że nie mogłem robić niczego w nocy. Ani czytać, ani dokończyć napraw. Nie mogłem odrabiać lekcji ani się uczyć (…).
Kiedy zachodziło słońce, większość ludzi przerywała swoje zajęcia, myła zęby i szła prosto do łóżek. Nie o dziesiątej czy nawet dziewiątej w nocy, a o siódmej wieczorem! Kto kładzie się spać o dziewiętnastej? Cóż, większość Afryki”.
Pomysłowy bohater i happy end
William pogłówkował, pogrzebał na wysypisku i z tego, co znalazł lub wyprosił u znajomych, zbudował wiatrak. I tym sposobem kilkunastoletni chłopiec dostarczył swojej wiosce prąd, ratując całą społeczność przed kolejną katastrofą.
Potem wydarzenia potoczyły się lawinowo: o wyczynie nastolatka dowiedziało się stołeczne radio, więc przysłało dziennikarza, by przeprowadził z nim wywiad. O chłopcu zrobiło się głośno i wkrótce zaproszono go do TED, gdzie opowiedział swoją historię, inspirując i wzruszając ludzi na całym świecie. Amerykański dziennikarz Bryan Mealer pomógł mu napisać książkę, na podstawie której nakręcono film. William dostał możliwość ukończenia szkoły, a następnie wyjechał na studia do USA, gdzie zaczął pracować w organizacjach niosących pomoc krajom trzeciego świata. Kamkwamba kończy swoją opowieść słowami: „Młodzież stanowi ponad połowę populacji Afryki, więc od ich energii, innowacji i wsparcia, jakie im zapewnimy, zależy przyszłość całego kontynentu. Ale moja historia nie jest skierowana wyłącznie do nich. Zwracam się teraz do dzieciaków z innych zakątków świata, czytających tę książkę w Chicago, Londynie lub Warszawie: wasze ambicje są równie ważne i warte zrealizowania – i te wielkie i te małe. (…) Myślcie o waszych pomysłach jak o małych maszynach do spełniania marzeń ukrytych głęboko w środku was, gdzie nikt i nic nie może ich dosięgnąć. Im więcej wiary w nich pokładacie, tym większe rosną, aż pewnego dnia zaczną żyć własnym życiem i zabiorą was ze sobą”.
O chłopcu, który ujarzmił wiatr to ciepła, poruszająca i inspirująca opowieść, skierowana głównie do młodych ludzi. Napisana jest w przystępny, zrozumiały sposób i na pewno nie przytłoczy ani nie onieśmieli odbiorcy, niezależnie od wieku. Można spokojnie potraktować ją jak wstęp do Afryki dla początkujących. Nie znam oryginału, ale polskie tłumaczenie wydało mi się wyjątkowo udane i sprawne – czytając miałam wrażenie, jakby rzeczywiście młody chłopak opowiadał mi swoją historię klarownym, prostym i zrozumiałym językiem, co jak podejrzewam było zamiarem autorów.
Szczerze polecam. Przeczytałam całość w dwa wieczory, z autentyczną przyjemnością i łzą wzruszenia w oku.
William Kamkwamba, Bryan Mealer, O chłopcu, który ujarzmił wiatr,
tłumaczenie: Katarzyna Iwańska,
Wydawnictwo Edgard, 2019