Przeczytać Afrykę: wprowadzenie
Pomysł narodził się z zażenowania własną ignorancją. Że Sudan albo RPA to jeszcze może jakoś na mapie znajdę, ale już z Ghaną czy Ugandą będzie dużo gorzej. Że aż do dziś nie miałam pojęcia, że Kongo i Demokratyczna Republika Konga to nie jest jedno i to samo państwo. Że nawet nie miałabym pomysłu, w którym kraju szukać Lusaki, a Mombasy albo Abidżanu tym bardziej. Że nie wiem, co to właściwie znaczy ludy Bantu. Że nie znam podstawowych informacji choćby na temat największego (Algieria) czy najludniejszego (Nigeria) państwa Afryki, więc co dopiero mówić o tych mniejszych i słabiej zaludnionych. Że nie potrafię wymienić nazwiska nawet jednego egipskiego pisarza/malarza/muzyka. Ani somalijskiego. Ani etiopskiego. I tak dalej, i tak dalej… Słowem: że cały kontynent fascynujących kultur, tradycji i narodowości oraz stulecia ich historii został w moim mózgu wrzucony do jednego worka z napisem „Afryka: terra incognita”.
Inspiracją, iluminacją i bodźcem dla tego projektu jest w dużej mierze nigeryjska pisarka Chimamanda Ngozi Adichie. Jej słynne wystąpienie w ramach TED The Danger of a Single Story, kazało mi przyjrzeć się własnym uprzedzeniom i ograniczeniom myślowym – i zdecydowanie nie spodobało mi się to, co znalazłam we własnej głowie. Nie chcę, by moje wyobrażenie o Afryce pozostawało wypadkową niewiedzy, stereotypów i pojedynczej opowieści o katastrofie. Nie chcę już dłużej być ignorantką, przekonaną, że cała Afryka to wielki spalony słońcem ląd, gdzie wszyscy mordują się nawzajem w bezsensownych wojnach albo umierają na AIDS.
Literatura jest dla mnie najlepiej znanym, sprawdzonym i dostępnym narzędziem walki z ignorancją. I przy jej pomocy właśnie zabieram się za rozsupływanie tego żenującego worka w swojej głowie. Plan jest taki, by przeczytać po jednej (co najmniej) książce z każdego kraju Afryki i napisać o niej wpis na bloga. Sama jestem ciekawa, co z tego wyniknie.