literatura,  przeczytać Afrykę,  recenzje

Przeczytać Afrykę: Etiopia. „The Shadow King” Maazy Mengiste

Maaza Mengiste to etiopsko-amerykańska powieściopisarka i eseistka, nominowana do tegorocznej Nagrody Bookera. Jej powieściowy debiut z 2010 roku, zatytułowany Beneath The Lion’s Gaze, ukazywał Etiopię u progu wojny domowej z 1974 roku. Druga powieść autorki, The Shadow King, przenosi nas trochę dalej wstecz – do czasów włoskiej napaści na Etiopię w 1935 i wynikłego w efekcie konfliktu zbrojnego, znanego jako druga wojna włosko-abisyńska.

źródło: lyceumagency.com

The Shadow King to książka, która sporo obiecuje. Już z opisu wynika, że powieść koncentruje się na etiopskich kobietach i ich militarnym zaangażowaniu w wojnę, przedstawiając pomijany w podręcznikach wątek historii. Silne, waleczne kobiety i zapomniane oblicze historii (czy może raczej herstorii)? Brzmi świetnie! Zabrałam się za lekturę z ogromnym entuzjazmem. Z entuzjazmem, który – piszę to z bólem serca – wyjątkowo prędko przerodził się w rozczarowanie i irytację. No, ale zacznijmy od samego początku…

Hirut, Ettore i stare fotografie

W pierwszej scenie powieści widzimy główną bohaterkę – kobietę o imieniu Hirut – siedzącą na ławce na dworcu kolejowym i trzymającą na kolanach skrzynkę pełną starych fotografii i listów. Jest rok 1974 i Hirut ma się spotkać z jednym z dawnych włoskich żołnierzy i fotografem, Ettore Navarrą. Dlaczego? Tego na razie do końca nie wiemy. Nie wiemy też, jaki rodzaj relacji połączył ich w czasach wojennej zawieruchy, ani jak to się właściwie stało, że kobieta trzyma obecnie w objęciach pudełko jego fotografii.

Po tej migawce z przyszłości cofamy się do roku 1935, a konkretnie do chwili, kiedy Hirut została służącą w domu znakomitego wojownika imieniem Kidane i jego żony, Aster. Pozbawiona wszelkiej własności, włącznie z pamiątkami po zmarłych dopiero co rodzicach, Hirut prędko uczy się, że jej miejsce jest na samym spodzie hierarchii społecznej. I raczej nie pomaga to, że Kidane okazuje jej szczególne względy, co wywołuje w Aster dużą niechęć wobec nowej służącej. Względy Kidane, dodajmy, szybko przerodzą się w agresję seksualną… Słowem: nie ma dziewczyna lekko.

Hajle Syllasje i jego sobowtór

Tymczasem wojna zbliża się wielkimi krokami i Kidane, jeden z czołowych dowódców armii cesarza Hajle Syllasje, mobilizuje swoje szeregi. Kidane został wychowany, by walczyć i zwyciężać; jest pewny siebie do tego stopnia, że aż arogancki i w sumie to najchętniej pokonałby Włochów samodzielnie. Nawet nie słucha, kiedy żona mówi mu o setkach kobiet, gotowych stanąć do walki o swój kraj. Kobiety mają, jego zdaniem, tylko opatrywać rannych i chować zmarłych, a działania wojenne to nie ich sprawa. Aster, wobec tego, postanawia zebrać własną armię – jeździ w tym celu po kraju i wzywa kobiety do walki. I kobiety odpowiadają. Już wkrótce obok wojsk Kidane kroczy oddział wojowniczek Aster.

Po inwazji Włochów, cesarz Hajle Syllasje emigruje do Anglii, co mocno podkopuje morale w etiopskiej armii. Wśród żołnierzy Kidane znajduje się człowiek o niezwykłym imieniu Minim, oznaczającym „Nic”, którego cechą szczególną jest uderzające podobieństwo do cesarza. Kidane postanawia przebrać go za Hajle Syllasje i tym sposobem odbudować w rodakach wiarę w możliwość zwycięstwa. Od tego momentu Minim, w towarzystwie swojej osobistej ochroniarki, na którą awansowała Hirut, jeździ na koniu po Etiopii by pokazać się tak wrogom jak i sprzymierzeńcom i wzbudzić zamieszanie. I stąd właśnie tytułowy Shadow King, Król Cieni.

Panorama wojny

Powieść Maazy Mengiste jest swego rodzaju panoramą włosko-etiopskiego konfliktu zbrojnego z 1935 roku. Autorka postanowiła pokazać nam tę wojnę z wielu stron. Dostajemy zatem wgląd w sytuację poszczególnych członków i członkiń armii etiopskiej, jak również włoskich dowódców i żołnierzy (ze szczególnym uwzględnieniem fotografa Ettore Navarry), a nawet samego Hajle Syllasje. Perspektyw jest dużo, bardzo dużo. Szczerze mówiąc – za dużo. Mocno rozmywa to obraz całości i mnoży wątki, z których wiele wydaje się niepotrzebnych (i niedokończonych).

Co tu nie gra

To jednak nie jest ani jedyna, ani największa wada tej książki. Największą jej wadą jest w moim odczuciu to, że jest koszmarnie nudna. To jedna z niespełnionych obietnic z okładki, na której wydawca zachwala ją jako „unputdownable” (nie do odłożenia). Serio? Ja po odłożeniu raczej nie mogłam się zmusić do ponownego jej podniesienia…

Historia sama w sobie nie jest zła. Rozumiem jej wagę, potrzebę opowiedzenia jej światu. Poważnie – wszystkimi rękami i nogami głosuję za opowiadaniem zapomnianych historii kobiet we wszystkich miejscach świata. Ale wykonanie siadło tu na tyle mocno, że nic w historii Hirut mnie nie zainteresowało, jako bohaterka pozostawała mi całkowicie obojętna od pierwszej do ostatniej sceny. I prawdopodobnie stąd wspomniana wcześniej irytacja – nie mogłam przestać się zastanawiać, czy potencjalnie tak istotnej i mocnej historii nie dałoby się opowiedzieć ciekawiej?

Kolejny element, który jak dla mnie nie wnosi do książki niczego ważnego, a tylko jeszcze mocniej zamula obraz: opisy niezliczonych fotografii Ettore, którymi poprzetykano rozdziały. Jedno zdjęcie, drugie, dziesiąte. Opisy przepływają przeze mnie, nie pozostawiając po sobie zupełnie nic – ot, słowa, słowa, słowa. Być może mocniej zadziałałyby tu autentyczne zdjęcia?

Powieść Mengiste jest, bez wątpienia, napisana przepięknym językiem: lirycznym, poruszającym i kunsztownym. Dodajmy do tego chór, jak w greckiej tragedii, który wnosi do powieści elementy legend i wierzeń oraz zdaje się pokazywać drogę głównej bohaterce, pomagać jej zostać wojowniczką, którą zawsze miała się stać. Bardzo to wszystko jest imponujące i skonstruowane z dużym rozmysłem, tyle tylko, że… męczy. Liryczny język zastosowany nawet do opisu najprostszych czynności przestaje robić wrażenie, zostawia mnie z poczuciem ciężkości, duszności nawet. I w efekcie to, co mogłoby być jedną z największych zalet tej książki, staje się jej kolejną wadą.

Naprawdę bardzo chciałam polubić tę książkę i pewnie stąd całe moje rozżalenie. Potencjalnie fascynujący temat rozmył się tu w nadmiarze obrazów, wątków i słów. Szkoda.

Maaza Mengiste, The Shadow King

Wydawnictwo W.W.Norton Company, 2019.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *