Przeczytać Afrykę: Republika Zielonego Przylądka. „The Madwoman of Serrano” Diny Salústio
Dina z Zielonego Przylądka
Republika Zielonego Przylądka to niewielki, wyspiarski kraj położony w pobliżu zachodniego wybrzeża Afryki, składający się z 10 większych i 16 malutkich wysp, ze stolicą w mieście Praia. Dawniej była to portugalska kolonia, która uzyskała niepodległość w 1975 roku. Choć owo malutkie państwo wydało pewną liczbę pisarzy, to znalezienie książki przetłumaczonej na angielski okazało się sporym wyzwaniem. Kiedy już trafiłam na nazwisko Diny Salústio, dowiedziałam się, że jest ona pierwszą kobietą-pisarką w swoim kraju, a Madwoman of Serrano to w ogóle pierwsza powieść z Republiki Zielonego Przylądka przetłumaczona na angielski. Nic dziwnego, że trudno było coś znaleźć…
Bardzo dziwna książka
Ale bardzo się cieszę, że znalazłam. Bo The Madwoman of Serrano to książka naprawdę niezwykła. Zaskakująca, wciągająca, świetnie napisana, momentami autentycznie zabawna… i bardzo, bardzo dziwna. Magia miesza się w niej z rzeczywistością, a tradycyjna, wiejska mentalność z miejskim stylem życia, pełnym korporacji, siłowni, jedzenia na wynos i sesji terapeutycznych u psychologa. Z jednej strony oderwana od świata społeczność, z drugiej wielkie miasto, lśniące biurowce i nowoczesność.
Wariatka i położna
Tytułowe Serrano to odizolowana od zewnętrznego świata wioska, w której pośród tradycyjnie myślących, zachowawczych i bardzo konserwatywnych ludzi mieszka pewna wariatka. I jak to zwykle z wariatami bywa – często gada sensowniej niż cała reszta wioski razem wzięta. Wariatka jest swego rodzaju instytucją Serrano – jest obecna od pokoleń w różnych wcieleniach, odradza się jak feniks. Tak samo jak druga instytucja wioski – położna, która powraca w ciałach kolejnych kobiet, obdarzona pamięcią i doświadczeniem swoich poprzedniczek. To one dwie właśnie – wariatka i położna – widzą Serrano dokładnie takim jakie jest: zakłamanym, zbudowanym na hipokryzji i wykluczeniu miejscem pełnym głupich, zalęknionych i pozbawionych ambicji ludzi, których jedyną życiową motywacją jest zachowanie status quo. Czy są tacy z powodu rzuconej na nich dawno temu klątwy? A jeśli tak – to co wspólnego ma z tym wszystkim wspomniana wariatka?
Zawiła historia trojga bohaterów
Pewnego dnia młody mieszkaniec wioski imieniem Jeronimo znajduje w okolicy tajemniczą dziewczynę, która nie pamięta kim jest, ani skąd się wzięła, ale wygląda tak, jakby spotkało ją coś dramatycznego. Jeronimo opiekuje się nią, wprowadza do swojej małej społeczności, po czym zakochuje się w niej. Nazywa ją Fernandą, choć nie może mieć pojęcia, kim naprawdę jest. Zanim zniknie, Fernanda urodzi córkę – Fillipę i zostawi ją w tej dziwacznej, nieprzyjaznej wiosce.
Jeronimo zaopiekuje się dzieckiem, które okaże się nieme. Przez kilka lat będą sobie bardzo bliscy, ale wkrótce – z powodu stanu zdrowia dziewczynki i konieczności odesłania jej do miasta – będą musieli się rozstać.
To znamienne, że mała Fillipa, która jako jedna z nielicznych wyjedzie z Serrano i znajdzie w życiu własną drogę, przez pierwsze lata życia jest niema. Jakby odmawiała uczestnictwa w języku, który tylko podtrzymuje status quo. Czy to dzięki temu uda jej się zerwać ograniczające ją więzy i wybrać wolność?
Powieść Diny Salústio jest zawiłą i zaskakującą historią tych trzech osób właśnie: Jeronimo, Fernandy i Fillipy. Autorka powoli odsłania przed nami kolejne warstwy skomplikowanej relacji tych trojga i ich dziwne losy, do końca każąc nam zastanawiać się, czy uda im się jeszcze kiedyś ze sobą spotkać. A jeśli tak – to co z tego wyniknie.
Straszliwa cena świętego spokoju
Historia wydaje się momentami zupełnie szalona i nieprawdopodobna, ale i tak najważniejsze rzeczy dzieją się w tej powieści jakby podskórnie, ukryte pod powierzchnią osobliwej fabuły. Kiedy pogrzebać trochę głębiej, Serrano okazuje się chorym i przerażającym miejscem. Wydaje się pogrążone we śnie, zamrożone w czasie, i obojętne na zmieniający się świat. Ale ospałość i bierność mieszkańców ma swoje granice – kiedy pewna kobieta mówi na głos to, czego miejscowi mężczyźni nie chcą o sobie usłyszeć, zostaje brutalnie zamordowana. Po czym wszyscy wracają do swojej apatycznej egzystencji. Przecież chcą mieć tylko święty spokój.
Wywrotowa powieść?
Jest w tej powieści coś głęboko politycznego, wywrotowego wręcz. Więzy międzyludzkie jako największe ograniczenie jednostki. Wspólnota jako siła hamująca rozwój, kultywująca głupotę, która trzyma ludzi w miejscu i nie pozwala im się rozwijać. Strach przed nowym i bezmyślna bierność jako podstawa istnienia tej z gruntu patriarchalnej społeczności. Czytam to bardzo feministycznie i jestem zachwycona.
A jednocześnie The Madwoman of Serrano to książka tak dziwna, że odkładając ją wcale nie miałam pewności, czy przypadkiem nie zrozumiałam wszystkiego na opak. Może wcale nie o to w tym wszystkim chodziło, może dopisałam sobie rzeczy których tam wcale nie było, może ta historia do innych wniosków miała mnie doprowadzić? Mam wrażenie, że pod powierzchnią tej narracji autorka ukryła tak dużo pulsującej treści, że można wyciągnąć z tego zupełnie różne sensy – w zależności od tego kto, gdzie i kiedy czyta.
Dina Salústio The Madwoman of Serrano
Tłumaczenie z portugalskiego na angielski: Jethro Soutar
Wydawnictwo Dedalus Books 2019
źródło obrazka głównego: freepik.com