literatura,  recenzje

Bez happy endu. O autobiografii Matthew Perry’ego „Przyjaciele, kochankowie i Ta Wielka Straszna Rzecz”

Bardzo trudno jest czytać tę książkę dziś, kiedy już stało się to, co się stało. Bo to przecież nie tak miało być. To miała być historia z happy endem. To miała być historia o długiej, dramatycznej i nierównej walce z nałogiem, którą – po latach prób i upadków – w końcu jednak udaje się wygrać. I dalej jest życie. A kiedy wiemy już, że dalej nie ma życia… nad autobiografią Matthew Perry’ego pojawia się ciężki i upiorny cień.

Tytuł tej książki jest odrobinę zwodniczy. Tak naprawdę przyjaciele i kochankowie to tylko ułamek całej historii, dodatek do wiodącej narracji – o Tej Wielkiej Strasznej Rzeczy. Tak, autobiografia Perry’ego to w gruncie rzeczy pełnokrwista historia o nałogu. W dodatku cholernie autentyczna i cholernie dobra. Kto więc liczył na anegdoty i smaczki z planu Przyjaciół i na to, że ubawi się przy lekturze jak przy kolejnym odcinku popularnego sitcomu, może się odrobinę zdziwić. Nie, żeby tych anegdot i smaczków tam nie było. Owszem, znajdziemy je – ale niezmiennie pozostają na drugim planie.

Bez trudu da się wyczuć, że Przyjaciele, kochankowie i Ta Wielka Straszna Rzecz to opowieść człowieka, który przeszedł w życiu niejedną terapię. Cofamy się z aktorem do jego wczesnego dzieciństwa – ale on od początku zdaje się dobrze wiedzieć, czego tam szuka. To narracja człowieka nauczonego wglądu w siebie, świadomego mechanizmów rządzących chorobą. Perry wie, jak zajrzeć w głąb własnej ciemności, jak wskazać i nazwać rany, kompleksy i traumy, jak prześledzić historię nałogu do samego jej źródła. Dzieciństwo odmieńca, naznaczonego poczuciem nieadekwatności, „małoletniego bez opieki”, podróżującego samotnie między Kanadą (gdzie mieszkał z matką) a Stanami Zjednoczonymi (ojciec). Ciągłe poczucie odrzucenia, które prędko poprowadzi go ku szybkiej uldze używek i będzie kazało kończyć kolejne, nawet udane związki – ze strachu przed następnym odrzuceniem. I humor używany jako narzędzie, bo młody Matty prędko zorientuje się, że dowcipne uwagi potrafią jak nic innego zaskarbić mu sympatię otoczenia.

Chandler

Jeśli to ostatnie brzmi znajomo, to dlatego, że pod tym akurat względem Chandler i Matthew Perry zdają się być identyczni. Humor Chandlera jest humorem Matthew – aktor przelał w swojego bohatera chyba wszystko, co miał w tym temacie najcenniejszego. Autoironia, sarkazm, absurdalne puenty i wstawki – to wszystko, za co kochamy Chandlera okazuje się być również specjalnością aktora. Na szczęście dla nas, czytelników, ten humor manifestuje się również w języku, którym pisze Perry – w efekcie powstała książka, która pomimo ciężaru tematycznego potrafi autentycznie rozbawić. I przy okazji jest zaskakująco dobrze napisana – co, muszę przyznać, bardzo pozytywnie mnie zdziwiło, bo z celebrytami piszącymi o swoim życiu bywa pod tym względem różnie i wcale niekoniecznie zabierając się za pisanie potrafią pisać. A Matthew Perry, jak się okazało, potrafił.

Ujmuje również szczerość, z jaką aktor opowiada o swoim życiu, walce i o kolejnych upadkach – odsłania się przed czytelnikami całkowicie, sięga do najgorszych wspomnień i najbardziej upokarzających doświadczeń. Oglądamy sceny z kolejnych ośrodków zamkniętych i szpitali: Perry pił od czternastego roku życia, w kolejnej dekadzie życia uzależnił się od leków, a na pierwszy odwyk trafił jako trzydziestolatek. Łącznie odbył piętnaście odwyków, a na leczenie uzależnienia wydał dziewięć milionów dolarów. Ostatecznie przestał dopiero w 2019 roku, kiedy zapadł w śpiączkę z powodu pękniętej okrężnicy i ledwo udało mu się przeżyć. Bo wybudzeniu się ze śpiączki poczuł, że dostał od życia jeszcze jedną szansę – dziś już wiemy, że nie na długo.

Sporo smutku jest we mnie, kiedy odkładam tę książkę, sporo niewesołej refleksji. Nie wiem, czy będę potrafiła jeszcze kiedyś obejrzeć Przyjaciół z taką beztroską, z jaką oglądałam ich wcześniej – mam wrażenie, że świadomość dramatu Matthew Perry’ego bardzo dużo we mnie zmienia. Trochę trudno poradzić sobie ze świadomością, że kiedy wszyscy śmialiśmy się z Chandlerem, kiedy rozczulał nas albo wzruszał, sam aktor, który go odtwarzał przechodził przez swoje największe, osobiste piekło. I że – w przeciwieństwie do swojego bohatera – nie doczekał się żadnego happy endu.

Matthew Perry Przyjaciele, kochankowie i ta Wielka Straszna Rzecz. Autobiografia

Tłumaczenie: Jacek Żuławnik, Natalia Mętrak-Ruda, Paweł Bravo, Anna Klingofer-Szostakowska

Wydawnictwo W.A.B. 2022


Jeśli podoba Ci się nasz blog i chcesz nas wesprzeć, możesz postawić nam wirtualną kawę: buycoffee.to/naszanisza.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *