Książki roku 2021
I oto znów nadszedł ten wyjątkowy czas w roku, moment przełomu i wchodzenia w nowe, symboliczny reset. Coś się kończy, by mogło zacząć się coś innego. Jak zwykle o tej porze roku planuję, kalkuluję i podsumowuję, zastanawiając się, co w tym roku było dobre, a co trochę mniej dobre i jak to zrobić, żeby w następnym tego dobrego było jeszcze więcej niż tego mniej dobrego.
W amoku tych wszystkich podsumowań, planów i wyznaczania nowych celów, wybrałam z przeczytanych w tym roku książek takie moje małe Top 10.
Oto ono (kolejność zupełnie przypadkowa):
Klara i słońce Kazuo Ishiguro (Wydawnictwo Albatros) – czyli pierwsza po Noblu powieść Kazuo Ishiguro. Opowieść o lekko dystopijnym świecie, w którym maszyny znane jako SP (Sztuczni Przyjaciele) odgrywają rolę towarzyszy dorastających dzieci. Główną bohaterką jest jedna z takich maszyn właśnie i obserwując świat, ludzkie emocje i relacje jej oczami, zaczynamy zadawać sobie pytania z gatunku tych najważniejszych. O człowieczeństwo i o ludzką duszę. O pamięć i o rodzinę. I w końcu – o miłość. Naprawdę wzruszająca książka, która budzi przepiękną refleksję. Pełną recenzję znajdziecie tu.
Listopadowe porzeczki Andrusa Kivirähka (Wydawnictwo Literackie) – bardzo osobliwa książka estońskiego pisarza o małej, zagubionej gdzieś wśród bagien wiosce, w której ludzie żyją za pan brat z postaciami z legend i podań. A poza tym głównie chachmęcą, kombinują, rabują i oszukują. W wiosce dzieją się rzeczy kompletnie szalone i to zderzenie szarej listopadowej rzeczywistości z tabunem postaci prosto z barwnej estońskiej mitologii jest niewyczerpanym źródłem dziwactw, absurdów i humoru. Listopadowe porzeczki to książka przedziwna, nieprzewidywalna i absolutnie jedyna w swoim rodzaju. Cała recenzja do przeczytania tutaj.
Książka o przyjaźni Macieja Marcisza (Wydawnictwo W.A.B.) – to piękna, dogłębna i momentami bolesna analiza jednej z ważniejszych przecież ludzkich relacji. Obserwujemy przyjaźń trojga młodych ludzi, którzy poznają się w liceum i są ze sobą przez wszystkie formacyjne wydarzenia młodości. Na jakiś czas stają się dla siebie całym światem. Tylko czy tak pięknie rozpoczęta przyjaźń poradzi sobie w starciu z dorosłością?
Mój bardzo osobisty artykuł na temat tej powieści znajdziecie tu.
Quit Like a Woman Holy Whitaker – w temacie odstawiania alkoholu ta książka to jak dla mnie prawdziwy game changer. Alkohol, jego kulturowe i społeczne znaczenie, jego przerażająca wszechobecność, a także uzależnienie i wychodzenie z uzależnienia – a wszystko to przedstawione z perspektywy kobiety, która piła, następnie pić przestała i analizuje to teraz przez pryzmat płci. Ta książka wprawdzie nie pomogła mi odstawić alkoholu – ale to tylko dlatego, że odstawiłam go już dużo wcześniej. Jeśli Ty, która czytasz te słowa właśnie próbujesz przestać pić, jeśli czujesz się z tym całkiem sama, jeśli nie bardzo odnajdujesz się w istniejących strukturach (takich jak AA) – ta książka może być dla Ciebie.
Angst with happy ending i Hurt/ Comfort Weroniki Łodygi (Wydawnictwo Kobiece) – zalążek polskiej queerowej serii młodzieżowej, w której nieheteronormatywni bohaterowie zmagają się z zupełnie normalnym dorastaniem. To obyczajówka młodzieżowa z gatunku tych, w których z pozoru niewiele się dzieje: bohaterowie chodzą do szkoły, uczą się, zakochują i odkochują, próbując połapać się w plątaninie własnych uczuć. Zwykłe życie zwykłych dzieciaków w zwykłym liceum; ich radości, smutki i zbliżająca się wielkimi krokami matura. Powieści Weroniki Łodygi pomagają przypomnieć sobie ten cudowny i przerażający moment dorastania, kiedy świat każe nam podjąć decyzje, od których zależeć będzie podobno całe nasze przyszłe życie. A my może i nawet byśmy chcieli stanąć na wysokości zadania i te wszystkie decyzje podjąć, tyle tylko że akurat mamy w głowie i w sercu bajzel na kółkach. Cała recenzja do przeczytania tu.
Kirke Madeline Miller (Wydawnictwo Albatros) – mitologia w feministycznym wydaniu! Kirke, która w mitologii odegrała rolę raczej poboczną, w powieści Madelaine Miller staje się pełnokrwistą, wyrazistą i niezależną kobietą, panią samej siebie i swojego losu. Zesłana na bezludną wyspę, buduje swoje własne, osobiste, jednoosobowe królestwo, gdzie robi, co jej się podoba, żyje jak chce i przepięknie się rozwija. Ach, i jeszcze czasem zamienia żeglarzy w wieprze. Recenzja do przeczytania tutaj.
I że cię nie opuszczę… Elizabeth Gilbert (Wydawnictwo Rebis) – kontynuacja bestsellerowego Jedz, módl się, kochaj, która z jakichś powodów wcześniej umknęła mojej uwadze.
Jak na pewno wszyscy pamiętają, na końcu Jedz, módl się, kochaj była wielka miłość. I że cię nie opuszczę… to książka o tym, co się stało potem. Okazało się bowiem, że związek Liz i Felipe utrudniły… przepisy imigracyjne. Wolny związek, który sobie wymarzyli, okazał się zatem niemożliwy i nagle dwie osoby kompletnie nieprzekonane do instytucji małżeństwa i przez tęże instytucję wcześniej mocno poturbowane postanowiły jednak wziąć ślub. A Liz przy okazji machnęła książkę.
Gwiazdkowy prosiaczek J.K. Rowling (Wydawnictwo Media Rodzina) – cudownie ciepła i wzruszająca opowieść dla dzieci, w której pewien pluszowy prosiak znika w straszliwej Krainie Zgub, a jego chłopiec wyrusza w niebezpieczną podróż, by go odnaleźć. Historia o przyjaźni i przywiązaniu, poświęceniu oraz radzeniu sobie ze stratą. Choć książka jest raczej adresowana do grupy wiekowej trochę innej niż moja, przeczytałam ją z najwyższą przyjemnością. Całą recenzję znajdziecie tu.
Dywan z wkładką i Efekt pandy Marty Kisiel (Wydawnictwo W.A.B) – mam nadzieję, że to dopiero początek serii, która żyć będzie z nami długo i szczęśliwie.
Dwie zwariowane komedie kryminalne, których bohaterki – Tereska Trawna i jej teściowa Mira – rozwiązują zagadki kryminalne, nie bardzo wiedząc, co właściwie czynią. Jest wszystko, czego potrzeba temu gatunkowi: cudowny humor sytuacyjny, błyskotliwy język, zabawne dialogi, sympatyczne postaci, no i oczywiście trup. No, zazwyczaj.
Recenzja Dywanu z wkładką do przeczytania tu, a Efektu pandy tu.
The Appeal Janice Hallett – kryminał tak dobry, że powyskakujecie z kapci.
Klasyczna formuła kryminału – czyli zamknięta społeczność, ograniczona liczba podejrzanych, z których prawie każdy ma motyw – w zupełnie nowej odsłonie. Książka napisana w całości w postaci maili, notatek ze śledztwa i wycinków z gazet. Nic, tylko wziąć kartkę i ołówek i razem z detektywami rozwiązywać sprawę.
O polskim tłumaczeniu na razie nie słyszałam, ale trzymam kciuki, żeby się ukazało.
I to by było na tyle w tym roku. Korzystając z okazji życzę wszystkim moim Czytelniczkom i Czytelnikom – tym stałym, tym okazjonalnym oraz tym, którzy trafili tu całkiem przypadkiem – wspaniałego i zaczytanego roku 2022.